czwartek, 24 kwietnia 2014

Drugie życie...

Życie - jedno słowo, a budzi tyle pytań. Na początku postawię pytanie: Jaki sens ma nasze życie?
Opowiem Wam pewną historię, która wydarzyła się naprawdę.
Dnia 26 września 2013 roku doszło do poważnego wypadku samochodowego. Kierowcy nic się nie stało, a pasażer... Cudem przeżył. Trafił do szpitala, reanimowano go. Lekarze twierdzili, że z 3% życia ten młody człowiek nie ma szans. To tylko kwestia godzin, gdy umrze. Był nieprzytomny, nie było z nim żadnego kontaktu. Wiecie jakie to straszne uczucie, gdy siedzicie na korytarzu szpitala podczas, gdy ratują życie osoby, którą kochacie? Ciągłe oczekiwanie... Najgorsze myśli przychodzą wtedy do głowy. Śmierć. Czujecie taką pustkę, wasze życie traci wtedy sens, wszystko inne nie ma znaczenia. Tak właśnie się wtedy czułam czekając na jakąś pozytywną wiadomość o moim bracie. Mój brat przeżył, dostał drugie życie od Boga. Co prawda jest od kilku miesięcy niekontaktowy... Ale codziennie dziękuję Bogu za to, że Daniel żyje. Potrzeba do wszytkiego czasu... Pewnego razu siedziałam w kuchni i płakałam. W sumie sama nie wiem czemu. Mój wzrok utkwił w zegarze na ścianie. Wskazówki cały czas się poruszały. Doszłam do wniosku, że nasze życie jest jak zegar. Zegar, który prawie nigdy nie staje. Kiedyś ten zegar się zatrzyma, zatrzyma nasze serce. W momencie, gdy mój brat leżał w rowie - cały we krwi, ciężko oddychając - czas się zatrzymał. Patrzyłam na najbliższą mi osobę, która umiera na moich oczach, a ja nic nie mogłam zrobić. Nie pozwolili mi do niego dojść. Pogotowie tak długo jechało... Czas biegnie tylko w jedną stronę, nie można go cofnąć.
Od momentu wypadku uświadomiłam sobie, jak bardzo go kocham. Jest w tej chwili sensem mojego życia. Nasze życie ma sens. Każdy z nas jest dla kogoś osobą najważniejszą. Dla rodziców, rodzeństwa... Zobaczcie, jak bardzo nasze życie jest kruche, w jednej sekundzie możemy wszystko stracić, a my? A my ciągle narzekamy, na wszystko.A to rodzice są źli (jeśli nie piją, nie ćpają i poświecają Ci swój czas, to uwierz, że jesteś ogromnym szczęściarzem), rodzeństwo (każdy się kłóci z rodzeństwem, ale wyobraźcie sobie, co byście zrobili bez brata czy siostry?), pogoda, brak fajek czy wódki... Ludzie często popełniają taki błąd. Ciągle narzekamy, obarczając za wszystko Boga. Ale pomyślcie... Jemu zawdzięczamy życie, Jemu zawdzięczamy rodzinę, dom, ludzi, którzy nas otaczają. Życie jest piękne. Nie doceniamy tego, a szkoda. Wierzę w to, że mój brat wyjdzie z tego, może nie będzie tak całkowicie sprawny, jak kiedyś, ale ważne, aby żył. Jeśli dotrwaliście do tego momentu, to dziękuję Wam. Opowiem Wam jeszcze jedną historię związaną z moim bratem... Jakieś 2-3 tyg. od wypadku brata (był to czwartek) pojechałam do szpitala, aby go odwiedzić. Codziennie starałam się do niego jeździć. Od dnia wypadku stałam się dużo bardziej wierzącą osobą w Boga. Tamtego dnia miałam na swojej lewej ręce różaniec z napisem: TOTUS TUUS. Był to różaniec w formie bransoletki, który zawsze miałam w razie potrzeby. Wiem, że ten różaniec nigdy nie spadał mi z ręki. Po wizycie u brata wróciłam z rodzicami do domu. Wieczorem chciałam się pomodlić, jednak nigdzie nie było mojego różańca. Powiedziałam o tym mamie i także nie wiedziała, gdzie on może być. Zrobiło mi się smutno z tego powodu, bardzo się do niego przywiązałam... Na drugi dzień poszłam do szkoły. Kilka minut przed 12:00 dostałam SMSa od mamy, a wiadomość brzmiała: ,,Ola, Daniel ma Twój różaniec na swojej prawej ręce"... Zamurowało mnie. Jak to się mogło stać? W tamten piątek mój brat miał robione bardzo ważne badanie głowy. Wierzę, że był to cud. Różaniec nie mógł mi spaść. Mama po kilku dniach pytała pięlęgniarki, czy któraś z nich znalazła ten różaniec i założyła Danielowi na rękę. Chciała tej osobie podziękować. Okazało się, że żadna z nich tego różańca nie znalazła, zauważyły go dopiero u brata na ręce. Do tej pory nie potrafię tego wytłumaczyć. Uznałam to za dobry znak z góry. Czasami jest ciężko, ale nie mogę się poddać. Jeśli ja się poddam, to kto pomoże mojemu bratu?
Każdy z nas ma problemy. I KAŻDY może sobie z nimi poradzić. Nie jesteśmy samotną wyspą. Zawsze możemy szukać pomocy u Boga. Uwierzcie mi. Trzeba tylko Mu zaufać, nie poddawać się nigdy! To Wasze życie, Wy decydujecie o tym, jakie ono będzie.
Odnalazłam w swoim życiu sens, a Ty? Jeśli sądzisz, że życie nie ma sensu, to się bardzo mylisz. Rozejrzyj się! Może ktoś z bliskich potrzebuję właśnie Twojej pomocy, pomóż tej osobie, wszystkie dobre czyny kiedyś do nas wrócą. Nie czyń także złego, pomyśl zanim kogoś obrazisz, jak ta osoba się czuje i jak Ty byś się czuł. Człowieku! Zacznij działać, zostało mało czasu, a ŻYCIE MASZ TYLKO JEDNO!!!


2 komentarze:

  1. Może nie będę wypisywać tutaj wymyślnych słów określając, jaki jest Twój post na tym blogu, bo nie ma to większego sensu, gdyż jest po prostu piękny. Ale nie o tym. Olu, pomimo tego, że historie miały miejsce w rzeczywistości, uważam, że masz ogromny talent oraz wyobraźnię. Czytając je, czułam to, co chciałby poczuć każdy wymagający czytelnik - przeszywający skrórę dreszcz. Wzbudziłaś emocje nie tylko moje, bo na pewno wielu osób, które przyczytały post, a które nieustannie chciały poznać dalszy bieg wydarzeń pochłaniając każde Twoje słowo niemal z prędkością światła. Widzę Twój talent, widzę zapał, przede wszystkim jednak widzę uczucia i o to w tym wszystkim chodzi, by wyjść ze świata, w którym lansuje się opanowanie oraz brak emocji do ludzi, którzy mają uczucia, a boją się o tym mówić, gdyż to niemodne w XXI w.

    Sens swojego życia odnalazłam dobrych kilka lat temu, teraz odnajduję kolejne misje, powołania, jakie dają innym oraz mojej osobie szczęście. Doszłaś do etapu w swoim życiu, w którym uświadomiłaś sobie, że jest coś ważniejszego od własnego "ja", że jest Ktoś, Kto zawsze będzie z Tobą i życzę tego każdemu.

    Świadomość nieuchronności śmierci nie musi stanowić centrum naszego życia. To optymizm, radość, miłość są esencją egzystecji każdego z nas - nie zapominajmy o tym.

    Pozdrawiam,
    Paula.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię Olu!
    Dzisiaj natknęłam się na tego bloga, oczywiście po przeczytaniu go spłakałam się, ale postanowiłam coś zmienić w swoim życiu.
    Kiedy dostałam wiadomość, co się stało świat mi się zawalił. Nie potrafiłam powstrzymać łez. Było mi bardzo ciężko. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co Ty i Twoi rodzice czuli. Wtedy uświadomiłam sobie jaki On jest dla mnie ważny. Czułam się bezsilna, bardzo chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak. Modliłam się, błagałam Boga, żeby dał Mu drugą szansę. Minęło trochę czasu. Zaczęłam dostrzegać co jest w życiu naprawdę ważne. Mimo wszystko dziękuję Bogu, że postawił Go na mojej drodze. Nikt nie dał mi tyle szczęścia co On. Masz wspaniałego brata.
    Jestem z Wami. Myślę o nim codziennie i modlę się również za was. Modlę się o cud. A cuda, cuda naprawdę istnieją!
    Warto wierzyć!
    Pozdrawiam :)
    Ania :)

    OdpowiedzUsuń