wtorek, 24 stycznia 2017

Sens życia.

        Ty też tak czasem masz, że zastanawiasz się nad tym, jak potoczyłoby się Twoje życie, gdyby nie zaistniały pewne sytuacje? Też czasem masz żal do Boga, że postawił na Twojej drodze zbyt ciężki dla Ciebie krzyż i zastanawiasz się, czy On w ogóle widzi Twoje cierpienie, i to, że nie dajesz już sobie z tym wszystkim rady?
Powinnam w tej chwili uczyć się do egzaminów, ale jakaś cząstka mojego ciała ma opory i chyba zamierza podzielić się z Tobą moimi odczuciami i przemyśleniami. Doskonale o tym wiem, że nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale jednocześnie mam nadzieję, że jakoś dotrwasz do końca.
Każdego dnia zastanawiam się nad sensem mojego życia. Jeśli nie czytałeś/aś mojego wpisu ,,Drugie życie", to zapewne nie wiesz o tym, że mam brata, który jest ,,przybity do łóżka" od 26.09.2013 roku. Wypadek samochodowy diametralnie odmienił życie całej mojej rodziny. Czasem jest lepiej, a czasem przychodzą takie dni, że nie można się z tym pogodzić. Padają pytania: dlaczego akurat Daniel? Dlaczego właśnie mój brat, a nie ktoś, kto pije i bije swoich bliskich? Dlaczego ktoś taki jak on?
Te pytania nurtują mnie każdego dnia. Cały czas zastanawiam się, dlaczego Bóg na to pozwolił? Wiem o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ciągle czekam na ,,cud". Już kilka się wydarzyło, więc myślę, że kolejny również się zdarzy. Przecież jaki byłby sens tego, że Daniel w ogóle przeżył? Żeby do końca życia był skazany na litość innych, którzy będą się nim opiekować? Myślałam, że już nigdy nic nie wstawię na bloga. Dziś miałam gorszy dzień. Taki, w którym człowiek zastanawia się, czy w ogóle warto dłużej egzystować na tym świecie. Codzienne problemy, codzienna walka o lepsze jutro – to wszystko często powala nawet najsilniejszych ludzi.
W ostatnim czasie bardzo oddaliłam się od Boga, aż wstyd się przyznać i wiesz co? Nagle w moim życiu wszystko zaczęło się walić -  na studiach, w domu, w życiu osobistym. O dziwo, jakimś dziwnym trafem większość moich przyjaciół i dobrych znajomych zaczęło się ode mnie odwracać. Zaczęły się niewyjaśnione kłótnie między znajomymi. Najbardziej jednak zaczęła mnie dobijać myśl, że mój brat nigdy nie wstanie. Wyznam Ci, że nie ma gorszej chwili w życiu, gdy nie wiesz, co Cię spotka. Nie wiem czy kiedykolwiek Daniel wstanie, ale mam wiarę i nadzieję, że jednak stanie się ten cud. Jeśli dla mojego brata nie byłoby żadnych szans, to po co w ogóle to wszystko? Chociażby operacja wszczepienia stymulatora w Olsztynie? Ponad 260 osób z całej Polski ubiegało się o tę operację, a tylko trzy osoby zostały zakwalifikowane, a w tej trójce właśnie Daniel. Olsztyńscy lekarze wybrali trzech chłopaków spośród tylu chętnych, którzy jak sami twierdzą ,,mają największe szanse na powrót do zdrowia". Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że dość często słyszę od ludzi, jak ktoś mówi (na przykład gdzieś pod sklepem), że Daniel nigdy nie będzie chodził. To jest takie straszne przeżycie, gdy od kogoś coś takiego się usłyszy. Najczęściej są to osoby, które zapewne nie widziały na oczy Daniela, a będą prawili swoje mądrości, bo ,,ktoś im kiedyś coś powiedział, że z takiego przypadku się nie wychodzi" albo ,,osoby w takim stanie zbyt długo nie pożyją"... I mówią to właśnie osoby, które w ogóle się nie znają na medycynie, a co gorsza opierają swoje teorie i przekonania jedynie przez plotki, które kiedyś od kogoś usłyszeli.
To wszystko skumulowało się we mnie, ale najwyższy czas powiedzieć sobie: STOP. Od kiedy przejmuję się opinią innych ludzi? Po co w ogóle się przejmować opinią innych? Szczególnie przejmujemy się opinią tych ludzi, którzy chcą nas psychicznie zniszczyć. A ich opinia jest tak naprawdę nic nie warta. Każdy ma swoje życie i tylko od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz. Czy pozwolisz, aby inni podcinali Ci ciągle skrzydła? Czy może w końcu zaczniesz żyć, tak jak powinieneś. Żyć dla siebie. Oczywiście w niedosłownym tego zdania znaczeniu. Żyć dla siebie, ale tak naprawdę żyć dla innych, pomagać innym bezinteresownie, ale nie niszczyć im życia. Żyć swoim życiem, aby na koniec tego życia być z siebie dumnym. Jedynie Ty sam wiesz, czego dokonałeś, komu pomogłeś i czy byłeś dobry. Potem zostaniemy rozliczeni przez Boga za życie, które prowadziliśmy. Od dziś wiem jedno: muszę się mniej przejmować i iść do przodu, po prostu dawać radę, bo to wszystko ma jakiś sens, a wspomniany na początku krzyż jest dla każdego odpowiedni. Możesz się z tym nie zgadzać, bo to jedynie moje własne zdanie. Może dzięki temu krzyżowi nauczę się czegoś więcej w życiu. Już nauczyłam się bezgranicznie kochać brata za to, jakim był, jaki jest i jaki będzie w przyszłości. Jedyne co muszę zrobić, to zaufać teraz bezgranicznie Bogu, że wydarzy się cud.