wtorek, 25 czerwca 2013

Gest miłości

"Jakże byłoby pięknie, gdyby każdy z nas mógł wieczorem powiedzieć: dzisiaj zrobiłem gest miłości wobec drugiego!"
No właśnie... Czy dzisiaj nie jest tak, że większość z nas pędzi tylko do przodu, by być na wyższym stanowisku, więcej zarabiać, być po prostu lepszym, czasem nawet "po trupach do celu"? Ale lepszym być nie sercem, tylko "na papierku". A teraz takie pytanie: Czy jeżeli ktoś ma niższe stanowisko, mniej zarabia, to jest gorszy? Czy tak naprawdę to jest ważne w życiu? Może warto zacząć patrzeć na to wszystko sercem, z sercem...
Moim zdaniem nie ważny jest ten papierek, tylko właśnie serce i to co w nim jest. Dlaczego ludzie dzielą siebie wzajemnie na tych lepszych i gorszych?
O! Albo jeszcze inna sytuacja... Te bezsensowne kłótnie, na które tracimy zwyczajnie czas. Często wyolbrzymiamy niektóre sprawy, sytuacje i sami sobie tworzymy jakiś problem, który niby chcemy rozwiązać, ale gdzieś tam głęboko siedzi nutka tego buntu, żeby się pozłościć, poobrażać, pokazać, że jest się "kimś", że jest się tym, z którym się nie zadziera... Serio? To naprawdę ma sens?  To naprawdę jest tak, że na wszystko trzeba odpowiadać gniewem? Może warto usiąść, spokojnie porozmawiać, wytłumaczyć pewne kwestie, dojść do jakiegoś porozumienia?
A może warto zatrzymać się wśród tego całego bałaganu i pomyśleć chwilę nad sobą? Kiedy ostatnio usiadłeś/aś się na chwilę i pomyślałeś/aś o tym, że może to w tobie tkwi problem? Może to Ty coś robisz źle albo zachowujesz się nieodpowiednio.
Tak łatwo nam oceniać, oczerniać, dostrzegać dużo wad u innych, które mają jak dla Ciebie duże znaczenie. A co jeśli te wady drugiego człowieka są "mniejsze" od Twoich? No właśnie, tutaj zaczynają się schody, bo samego siebie jest już trudno ocenić, nie? Trudniej dostrzec swoje wady, trudniej przed samym sobą się do tego przyznać (Mt 7, 3-5: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka [tkwi] w twoim? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.”).
Wracając do początku. Czyż nie byłoby Ci miło przyznać wieczorem, że wreszcie zrobiłeś coś fajnego, dobrego dla drugiego człowieka? Że jest on teraz szczęśliwszy, że jest mu lepiej? Nawet w Twojej opinii najprostsze gesty dla drugiego człowieka mogą mieć ogromne znaczenie :) Jak fajnie jest stwierdzić "On/Ona jest dziś szczęśliwy, bo jej pomogłem/am". Pomaganie, okazywanie miłości do bliźniego, czynienie dobra może podbudować, naprawdę :) Każdy człowiek jest równy, nie ma lepszych i gorszych, każdy jest naszym bratem i powinniśmy wzajemnie się miłować. Patrzenie na drugiego człowieka z miłością jest naprawdę czymś niesamowitym. Może na początku będzie przychodziło Ci to z trudnością(?), ale z czasem będzie lepiej, fajniej, milej, dostrzeżesz wagę tego wszystkiego. Rozmowa, nawiązywanie tego pierwszego kontaktu będzie prostsze niż do tej pory :)
Może warto te wszystkie złości, bunty, nienawiści starać się przeobrazić w miłość wobec drugiego?
Nie wstydźmy się pomagać, okazywać miłości, bądźmy z tego dumni, nakłaniajmy do tego innych.
Żyjmy miłością wobec drugiego :)

sobota, 15 czerwca 2013

Tęksnota niszczy mój świat

- Miśka! Miśka co jest? Boże...Tatoo! Tatoooo chodź tutaj szybko! Ona nie żyje! Zrób coś! Proszę Cię!
Tata wbiegł do pokoju, był przestraszony, ale nie wiedział, co się stało...
Misia, moja mała Misia. Mój największy przyjaciel, mój skarb najdroższy na świecie. Nie wierzę, że to wszystko tak się potoczyło. Jakiś czas wcześniej myślałam, że nie wyobrażam sobie życia bez niej, że mogłoby już jej nie być. Uświadomiłam sobie wtedy, że chyba pękłoby mi serce, jeśli jej by się coś stało...
No właśnie, chyba pękło. Cały czas pamiętam jej ostatnie spojrzenie. Cały czas przed oczami mam jak leży... Nie wiedziałam, że można tak bardzo kochać takie małe zwierzę, była dla mnie wszystkim, a teraz już jej nie ma. Była takim fantastycznym przyjacielem. Kiedy ja byłam smutna to Miśka też, zawsze siadałam przy klatce, ona starała się być jak najbliżej i siedziała, patrzyła... Słuchała moich żalów, narzekań jak to jest mi źle i niedobrze. Razem milczałyśmy... Kiedy miałam dobry humor, puszczałam ją po pokoju a ona przybiegała mi dokuczać, przeszkadzała mi w odrabianiu lekcji, gryzła zeszyty, a po tym wszystkim robiła zawsze słodkie oczka... Potrafiła wskoczyć mi na ramię jak siedziałam na łóżku, ugryźć w ucho, po czym uciec i znowu wrócić...
Nie chciała wracać do klatki i zawsze o to się kłóciłyśmy, zawsze o to się obrażała i jako oznaka tego buntu, gryzła mnie w palec, ale zaraz jej przechodziło, wystarczyło, że dostała jakiś smakołyk. Jeszcze tak słodko spała w hamaku.
"Tatoooo chodź tutaj szybko! Ona nie żyje! Zrób coś! Proszę Cię!"
Z dnia na dzień coraz bardziej za nią tęsknię.
Pamiętam jej pierwszy dzień w domu, pierwszy podarowany smakołyk, pierwszy spacer po pokoju. Odnoszę wrażenie, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj.
Nie ma jej od 4 czerwca. W miejscu, gdzie tata ją zakopał posadziliśmy drzewko, ogrodziliśmy je. Nie ma jej już dwa tygodnie a ja co noc jak debil wyglądam przez okno, wpatruję się w to drzewko, jakbym czekała na jakiś cud, że nagle ona będzie przy mnie, że będzie tak jak dawniej, że wszystko wróci do normy. A w tym czasie Kuba i Kajtek siedzą i patrzą na mnie, jakby wiedzieli co się dzieje. Są smutni, a ja nie potrafię dać im wystarczająco dużo miłości. Wydaje mi się, że to czują, ale nie potrafię inaczej. Potrzebuję chyba jeszcze czasu, one też. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, a w sercu znowu zagości dużo radości, ale jeszcze chyba nie teraz. Na samą myśl o Misi do oczu cisną się łzy, serce podchodzi do gardła...
Może wyjazd na Mazury pomoże, odpocznę od tego wszystkiego.
Wiem jedno - nigdy o niej nie zapomnę. Zawsze będzie w moim sercu, ale teraz muszę zaprosić do swojego serca również Kajtka i Kubę. Mam nadzieję, że z czasem pokocham ich równie mocno jak Misię, że nie będę widziała poza nimi świata.
Zwierzę, nie ważne czy małe czy duże, naprawdę można pokochać całym sercem, całym sobą, nie ważne czy to mysz, kot czy pies. Po prostu. Niech zwierzaki żyją z nami jak najdłużej, bo to wspaniali przyjaciele i towarzysze w życiu.