niedziela, 26 maja 2013

Przyjaźń nad przepaścią

Raczej każdy z nas ma przyjaciela, albo chociaż dobrego kumpla, takiego z kim rozmawia się o wszystkim, u niego szuka się pomocy, to on jest tą pierwszą osobą, jeśli chcesz się czymś podzielić, albo po prostu pomilczeć. Przychodzi taki moment, że nagle coś wygasa. Coś, co całą tą przyjaźń napędzało, dawało powera, co sprawiało, że była ona niezniszczalna. Uświadamiasz sobie, że ta osoba odstawiła Cię na bok, albo wasze kontakty się rozeszły...
Przez jakiś czas próbujesz o to walczyć,  bo przecież przyjaźń to bardzo ważny walor w życiu każdego człowieka. Zależy Ci na tej osobie jak na nikim innym, lecz ona nie wykazuje żadnej inicjatywy, żeby coś zmienić. Co chwilę przeprasza, może coś obiecuje, jednak okazuje się, że słowa wypowiedziane przez tego człowieka są puste, bo nie poparł ich żadnymi czynami, nic z tym nie zrobił, poza obiecywaniem.
Czy coś takiego ma sens? Czy jest sens w kolejnym staraniu się, rozmowie, albo czymś jeszcze? Po co, jeśli ta osoba tak naprawdę nic nie rozumie, albo nie chce zrozumieć? Sytuacja powtarza się ponownie, znowu Ty się martwisz, Ty myślisz co zrobić, a tak naprawdę wychodzi na to, że ten owy przyjaciel, albo dobry kumpel, po prostu wymienił Cię na kogoś nowego, może lepszego, albo fajniejszego, a Ciebie traktuje jako "opcję awaryjną" kiedy ma problem, albo po prostu naprawdę mu się nudzi. Na tym polega ta cała przyjaźń? Potem zaczynasz zadawać sobie pytania typu "Może to ja coś źle powiedziałem? Może to moja wina? Może zrobiłem coś, czego nie powinienem?" Tylko Ty starasz się to naprawić, a osoba, na której tak cholernie Ci zależy, nie chce, albo po prostu tego nie widzi. Nie dostrzega tego, że cierpisz, że poszedłeś w "odstawkę"...
A może ja wydziwiam? Może tak wygląda ta "dzisiejsza" przyjaźń? Albo jestem przewrażliwiona?
Utrata przyjaciela bardzo boli. Przyjacielem jest się na zawsze... Czy w takim razie, można tak nazwać osobę, która nagle traci z Tobą ten bliższy kontakt? Każdy może sam sobie odpowiedzieć na to pytanie, wszystko zależy od Twojego światopoglądu. Ja jednak uważam, że nie. Nasuwa się więc kolejne pytanie, czy to był Twój przyjaciel, czy to tylko takie złudzenie? Milion myśli w mojej głowie i jeszcze więcej odpowiedzi...
Taka sytuacja strasznie mnie dobija, bo nie mam ochoty na nic. Ciągle nad tym wszystkim myślę. Wychodzę na spacer. Zakładam słuchawki, puszczam muzykę i nagle wszystkie minione historie pojawiają się przed oczami. Co zrobiłam źle, co mogłam zrobić inaczej, jaką decyzję mogłam podjąć, a co mogłam sobie odpuścić... Robi mi się wtedy jeszcze bardziej przykro, ale uświadamiam sobie, że muszę dać radę. Przecież jestem silna! Mam wokół siebie życzliwych ludzi. Mimo, że mnie nie wspierają, to po prostu są przy mnie. Zbieram się w sobie, zaciskam pięści i idę dalej, bo to jest ważne! Stanąć na nogi, nawet jeśli musiałabym podjąć tą najgorszą decyzję.
Tak samo Ty i każdy inny człowiek, dasz radę! Musisz, bez względu na wszystko. Mimo, że teraz jest źle, to będzie dobrze. Bo przecież po każdej burzy wychodzi słońce :)

3 komentarze:

  1. Wioluś , jesteś świetna. Pięknie ubierasz w słowa wszystkie ludzkie odczucia. Życzę Ci powodzenia dalej ! .

    Twój koksu :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiolu, podziwiam Cię :* Jesteś cudowną osobą, która potrafi pocieszyć każdego jak nikt inny :) Za to Ci dziękuję :) I życzę sukcesów :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja Cię kręcę.. Piękne słowa i niestety prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń